Piotr Cieślak, reżyser spektaklu według oryginalnego scenariusza Petera Handke, postawił na czar rodzajowych obrazków. Temu założeniu podporządkowany został imitacyjny styl scenografii, słusznie nazwanej w programie "dekoracjami". Przedstawienie, w które wpisane zostały polskie akcenty - ekipa filmująca wychodzących z kanału powstańców czy pielgrzymka wiernych - jest nawet zabawne. Na scenie nie pada ani jedno słowo (poza finałem, w którym nie wiadomo, po co lektor odczytuje fragmenty sztuki złożonej wyłącznie z didaskaliów). Nie dopatrzymy się w nim jednak deklarowanego przez autora oniryzmu. Dążność do uładzenia chaosu, nadania scenom przejrzystej dramaturgii podważyło sens całości. Sens będący - jak się wydaje - próbą oddania fragmentaryczności, ułamkowości naszego odbioru świata. Zaprzeczeniu uległa struktura wielkiej pantomimy, w której to, co realne, codzienne miesza się z mitem i układa w ciąg fantasmagorii. W publikowanym w progr
Tytuł oryginalny
Niema godzina
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 14