Pamiętacie siostrę Irenę i doktora Wernera z "Za chwilę dalszy ciąg programu"? Albo "Latający cyrk Monty Pythona"? Konwencja tych programów ma swoją nazwę - sketch show. W Polsce ten gatunek komediowy zaczyna się rozwijać. M.in. dzięki warszawskiemu Klubowi Komediowemu i spektaklom z serii "Niektóre długopisy piszą wolniej" - pisze Kalina Mróz w Gazecie Wyborczej.
Najpierw jest pomysł na skecz: dwóch mafiosów jedzie samochodem. Wiozą w bagażniku trupa i chcą go gdzieś zakopać. Potem następuje burza mózgów, improwizacje, wymiana zdań i tysiące prób. Wreszcie powstaje scena, w której za kierownicą siedzi syn, a funkcję pilota pełni matka o aparycji młodego mężczyzny i nazwisku Kapturowa. Brutalnie krytykuje swoje zahukane, 35-letnie dziecko za każdy ruch i każde słowo. Widzowie, którzy urodzili się, zanim bezstresowe wychowanie stało się normą, płaczą przy tym skeczu ze śmiechu. Tak zaczyna się drugą część sketch show "Niektóre długopisy piszą wolniej" [na zdjęciu], granego w Klubie Komediowym w Warszawie (ul. Nowowiejska 1, przy placu Zbawiciela). Składa się z serii skeczów, luźno krążących wokół relacji dzieci - rodzice, psychoterapii, nieradzenia sobie w dorosłym życiu. Artyści operują humorem o wysokim poziomie abstrakcji. Dowcip jest wystarczająco zwariowany, by trafić do każdego,