W jednej ze scen głośnego filmu Artura Żmijewskiego "80064" artysta namawia byłego więźnia Auschwitz do odnowienia numeru obozowego. Choć rzecz ma miejsce już w salonie tatuażu, stary człowiek zaczyna się wycofywać, mówiąc, że to nie ma sensu, nie da się odświeżyć tego stygmatu tak po prostu, jak odnowić mebel. Jednak na skutek perswazji artysty decyduje się na zabieg. Film w pierwszym odruchu budzi sprzeciw i drażni, bo zmusza widza do identyfikacji z tym, kto popełnia symboliczny gwałt, spychając byłego więźnia ponownie w rolę ofiary. Na moment każdy może się poczuć oprawcą. Przedmiotem dzieła Żmijewskiego nie jest jednak historia, ale nasze z nią związki, obsesyjne powroty do bolesnych doświadczeń przeszłości, które co prawda nie przydarzyły się nam, ale stają się częścią naszego życia. Wydaje się, że z podobnym gestem odnawiania zbiorowych traum oraz remanentem klisz zbiorowej pamięci mamy do czynienia w polsko-izraelskim proje
Tytuł oryginalny
Niekończąca się historia
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2