Widzowie z pierwszych rzędów siedzą niebezpiecznie blisko wydarzeń scenicznych, wystawieni na niebezpieczeństwo - o "Królu Olch" w reż. Ewy Wyskoczyl w Teatrze ZL w Tarnowskich Górach pisze Hubert Michalak z Nowej Siły Krytycznej.
Ballada o Królu Olch to jeden z najbardziej rozpoznawalnych tekstów niemieckiego Romantyzmu, szybko przyswojony w Polsce, wielokrotnie przekładany i adaptowany dla różnych potrzeb. Ewa Wyskoczyl, pracując nad spektaklem "Król Olch" w Teatrze ZL w Tarnowskich Górach, częściowo wykorzystała polski przekład utworu, po części zaś odbiła się od niego proponując widzowi podróż po krawędzi utworu, w głąb zarysowanych przez nią wespół z aktorami postaci. Rozpisany na aktora (Piotr Trojan) i tancerza (Tomasz Bazan) spektakl to niespełna godzinna wędrówka w świat, w którym nic nie jest oczywiste. Z początku może się wydawać, że relacja jest jasna: młody chłopak (Trojan), (może jeszcze dziecko, może niepełnosprawny umysłowo dorosły, to nie jest do końca wyjaśnione) opętany przez tytułową balladę recytuje ją, bardziej do siebie, niż dla widzów, zachłystując się jej słowami, fascynując nimi. W jego w jakiś sposób uporządkowany świat wkra