"Rasputin" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Lidia Cichocka w Echu Dnia.
"Rasputin", najnowszy spektakl Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina - premiera w kieleckim teatrze Żeromskiego w sobotę 23 września - rozgrywa się sto lat temu w ostatnich dniach panowania cara Mikołaja i dynastii Romanowów, ale jak zwykle u tych twórców nie jest to spektakl historyczny a odniesień do współczesności jest w nim mnóstwo. I znowu widz nie może się czuć bezpiecznie ukryty w ciemności, światło na widowni pali się często i często padają ze sceny pytania i prośby a czasami żądania współpracy. Już w pierwszym zdaniu car (bardzo dobry w tej roli Wojciech Niemczyk) zasiadający w vipowskiej loży pyta widzów jakiego spektaklu sobie życzą: ocenzurowanego czy też nie. Głosowanie jak w sejmie a może na rzymskiej arenie. Lud decyduje nie wiedząc przecież co wybiera. Ale car nie pozostawia złudzeń: obwieszcza, że i tak zrobi co zechce. Skąd my to znamy? Wiele następujących potem scen jest jakby żywcem przeniesionych z tego, co dzisiaj dzieje