- "Czarodziejska góra", w której czas ma własną, metafizyczną miarę, w której w zupełnie niedzisiejszym rytmie rozważa się sens przemijania, moralności, zaskakująco celnie trafia w czas współczesny - mówi Wojciech Malajkat, reżyser przedstawienia w Teatrze Syrena w Warszawie.
To podwójnie elektryzująca informacja: "Czarodziejska góra" Thomasa Manna trafia na scenę. Na dodatek Teatru Syrena, wciąż kojarzonego z innym repertuarem. - Syrena przeszła w swojej historii bardzo różne okresy. Jej tradycja jest piękna i bogata, ale odmienna od teatru, jaki noszę w sobie, od tematów, które od pięciu lat mojego tu dyrektorowania wprowadzam do dialogu z publicznością. Uważam, że w teatrze i sztuce wszystko ma swój porządek i chronologię, pewną konsekwencję. Teraz przyszła pora na "Czarodziejską górę". Chyba nie tylko dlatego, że Syrena obchodzi 70-lecie, które wypada godnie, a nawet spektakularnie uczcić? - "Czarodziejska góra", w której czas ma własną, metafizyczną miarę, w której w zupełnie niedzisiejszym rytmie rozważa się sens przemijania, moralności, zaskakująco celnie trafia w czas współczesny. W obsadzie są m.in. Daniel Olbrychski, Antoni Pawlicki, Przemysław Bluszcz, Wojciech Zieliński. Udało się pan