Odrzucić precz Gombrowicza, skompromitować go, zniszczyć, tak, to byłoby ożywiające... Tak myślał Gombrowicz, tego chciał, a może tylko prowokował? Jakkolwiek jest, myśl autora "Ferdydurke" wydaje się zajmująca. Jednak nie na tyle, by przejął się nią Waldemar Śmigasiewicz, reżyser inscenizujący we własnej adaptacji "Ferdydurke" na scenie Teatru Powszechnego w Łodzi Najnowsza premiera tego teatru miała z założenia udokumentować, że Powszechny nie musi być skazany wyłącznie na granie fars, komedii, kabaretów. Czy repertuar popularny to także utwory Gombrowicza? - nie sądzę. Że Powszechny może grać co chce - nie wątpię. "Ferdydurke" jasno udowodniła, że potencjał aktorski teatru jest ogromny. A jego jakość wysoka. Problem tkwi jedynie w inscenizacji i reżyserii "Ferdydurke". Adaptacja nie pozostawia właściwie nic do zarzucenia, bo wyłącznie niedojrzałym akademickim sporem byłoby dowodzenie, że np. "Ferdydurke"
Tytuł oryginalny
Niedzielny obiad rodzinny
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki - Wiadomości Dnia nr 223