"Niedzielne popołudnie" Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej w reżyserii autorki w Teatrze Młyn w Warszawie. Pisze Tomasz Misiewicz w Odrze.
Młode małżeństwo wspólnie spędza niedzielne popołudnie, czas, gdy permanentny pośpiech zawodowego tygodnia doskwiera jakby mniej. Ona jest w ciąży, więc natłok profesjonalnych obowiązków jej tymczasem nie dotyczy. Dojmującą zaś staje się niemoc właściwa bliskiemu rozwiązaniu. On na co dzień zajmuje się sprzedażą kafelków. Obowiązki dealera pochłaniają go bez reszty, choć znajduje w międzyczasie chwilę na próbę realizacji projektów prywatnych. Ma mianowicie zamiar nagrać własnym sumptem płytę. Przygotował już nawet szlagwort wiodącego przeboju. Będzie on brzmieć następująco: jestem sam, jestem sam, ram tamtam, ram tamtam. Taki wstęp zwiastuje na scenie warszawskiego teatru Młyn spotkanie z niezobowiązującą komedią. Nie będzie to prognoza oderwana od rzeczywistości, gdyż Niedzielne popołudnie jest sztuką dowcipną i w tej tonacji zagraną. Jednak sens ukryty w zgrabnych dialogach daleko wykracza poza rozrywkowy nawias. W domu ma