- Jestem dramatopisarzem i swoją rolę widzę inaczej: raczej jako pokazywanie spraw trudnych. A Polska jest w sytuacji dramatycznej dlatego, że leży miedzy Rosją a Niemcami. I dlatego, że jesteśmy krajem świadomym swojej siły, ale także ograniczeń - mówi Wojciech Tomczyk, dramaturg i autore dramatu "Marszałek", który zostanie pokazany w TVP Kultura 11 listopada, w rozmowie z Michałem Komorek w tygodniku Idziemy.
Jak będzie Pan świętował stulecie Niepodległej? - Na pewno pójdziemy z synem do kościoła, dlatego że to niedziela. Być może wybierzemy się też na Marsz Niepodległości. Sto lat odzyskania niepodległości to wielkie święto i wydaje mi się, że warto w tym wydarzeniu uczestniczyć. Będę też gościem "Niedzieli z Marszałkiem" w TVP Kultura. Myśli Pan, że Polacy równie ochoczo włączą się w świętowanie? - Mogę mówić jedynie w swoim imieniu. Dla mnie, dla ludzi mojego pokolenia jest to sprawa bardzo istotna, ponieważ znamy smak niewoli. Znamy opresję "komuny", jak to się teraz lekceważąco mówi - ale to było potworne doświadczenie. Nie mogliśmy o niczym decydować, nie mieliśmy nic do powiedzenia, nie było swobody podróżowania, wolności religijnej - nasze życie było zależne od decyzji jakichś niedosiężnych władców z Kremla czy z KC PZPR. Dlatego dla mnie niepodległość jest sprawą podstawowej wagi. Nie ma lepszego systemu sp