On zawsze pada bokiem, nigdy na twarz. Jest z tego dumny. A ona na to patrzy. Z napięciem, niepokojem, miłością. Niewiele tu od niej zależy. Musi tylko patrzeć, słuchać, zbierać ręcznikiem krew. Jest jego córką. Rytm ich życia wyznaczany przez jego picie, upadki, trzeźwienie, podnoszenie się, picie, cierpienie. Im bardziej jest pijany, tym bardziej czuje się z nią złączony. Nie ma bardziej scalonych istot niż my dwoje, wyznaje on, artysta, kat i ofiara w jednym, który liczy na wniebowstąpienie. Ona ma tylko w niego wierzyć. I wierzy. Cierpi z nim, podaje mu rękę. On lubi, gdy ona po prostu jest, choć czasem nie wie, że to ona. Nie szkodzi, jutro się dowie. Ona zda mu relację. Będzie się bronił, ma swoją godność, nie pozwoli, żeby mu wmawiać, że robił to, co robił. To nie on, on to ktoś inny. W końcu nawet uzna, że alkohol mu szkodzi. Nie będę pił, postanawia. Ale czy wino to alkohol? Więc znowu pije. Czemu jeszcze jej nie ma? On chce zło�
Źródło:
Materiał nadesłany
"Foyer" nr 3