Na sceny trafił temat polskiego Kościoła i w ciągu dwóch ostatnich sezonów obrodził kilkunastoma spektaklami. Wyłania się z nich przygnębiający obraz. Młode pokolenie reżyserów ostro krytykuje już nie tylko radiomaryjną religijność czy racje "ludu smoleńskiego", ale polskie ruchy odnowy i tradycyjny katolicyzm.
"Wszyscy święci" w Teatrze Polskim w Bydgoszczy to debiut Wojciecha Farugi w teatrze zawodowym, powstały według tekstu reżysera i Jarosława Jakubowskiego. Sceny z życia osiedlowych katolików - równie dobrze z wielkich aglomeracji, co małych ośrodków, bo idzie tu o typ mentalności - tworzą panoramę ich kłopotów z religijnością, gdzie naturalizm obserwacji co rusz ześlizguje się w groteskę. Trochę jak w "Żywotach świętych osiedlowych" Lidii Amejko, trochę jak u Marka Koterskiego, a czasem jak u Wernera Schwaba. Obraz jest skondensowany, postaci nie tyle rozwijają się w czasie, co zostają przyłapane na najbardziej charakterystycznych zachowaniach. Faruga inscenizuje rzecz w trzech zamarkowanych pomieszczeniach, gdzie stoją jednak całkiem realne meble. Niewielka ilość miejsca i fakt, że wykonawcy są stłoczeni, niemal potykając się o siebie nawzajem, to trafny obraz standardu mieszkań, w których bohaterzy spędzają egzystencję