Pierwszym i najsilniejszym wrażeniem, odebranym po obejrzeniu spektaklu na scenie gdyńskiej jest myśl, że sztuka Kruczkowskiego w czytaniu wydawała się lepsza. Lepsza - to nie znaczy dobra, o czym za chwilę. Natomiast może znaczyć: interesująca, pobudzająca do dykusji. W czytaniu tekst literacki odgrywa znaczniejszą rolę, w pewien sposób mami i uwodzi czytelnika. Na scenie "literac-kość" nie istnieje, a raczej istnieje i wyłazi wszystkimi bokami, staje się balastem, pozorem dramatu. Dopiero teatr, scena ujawnia brak prawdziwego, istotnego dramatu, demaskując ten pozorny, literacki, rzeczywistość nie żywą, a wykoncypowaną. Oczywiście bardzo dobra inscenizacja może taką niedokrwistość sztuki częściowo zataić, tak jak przedstawienie słabe ujawnia zupełną blednicę. Powstrzymując się na razie od oceny gdyńskiego spektaklu chciałabym zastanowić się nad samą sztuką. Ta chwila zastanowienia pomoże niewątpliwie w ocen
Tytuł oryginalny
Niedobry Pierwszy Dzień
Źródło:
Materiał nadesłany
Pomorze Nr 7