Interesujące uwspółcześnienie kultowego serialu "Czterej pancerni i pies". Autorzy sztuki zdają sobie sprawę jak bardzo przekłamano prawdę o tym czym była wojna Armii Czerwonej i sojuszniczej naszej Armii Ludowej z niemieckim okupantem podczas drugiej wojny światowej. Postanowili więc napisać prawdę. Całą prawdę. W prosty i bezpośredni sposób. I za to im chwała. Dziękujemy - pisze Tadeusz Bartoś w swoim blogu na stronie WST.
Pokazali, że nie było tak pięknie pomiędzy polską armią a armią radziecką, że przyjaźń między czołgistami też niekoniecznie musiała być idealna. A poza tym, że dziewczynki nie musiałby być koniecznie tak dziewczęce i co tu dużo mówić, dziewicze, jak film błędnie pokazywał, nadmiar idealizmu sącząc w umysły mamionych PRL-owską propagandą widzów. Raz jeszcze, chwała za to twórcom sztuki. Naprawę dzieło zmienia nasze spojrzenie na te bolesne sprawy z przeszłości. Dziękujemy. A teraz przystąpmy do szczegółowej rozbiórki dzieła. Tekst pełen jest cytatów zarówno z języka kombatancko-patriotyczno-narodowowyzwoleńczego jak i z młodzieżowo-luzacko-jakiegoś tam. Tak jakbyśmy zajrzeli na chwilę do głowy współczesnego młodzieńca (już to samo w sobie jest ciekawym momentem poznawczym). Nasza martyrologiczna kultura napchała w te głowy waty ojczyźnianego bełkotu w ilości wybuchowej. Reżyser postanowił nam to wszystko wyłuszczyć