"Żydówek nie obsługujemy" to literacki tytuł prowokacja. Jednak to, co sprawdza się w literaturze, niekoniecznie sprawdzi się na plakacie - pisze TK w Gazecie Wyborczej - Olsztyn.
Nie chce mi się wierzyć, by twórcy spektaklu nie brali pod uwagę, że w czasach poprawności politycznej ktoś może się przestraszyć afisza, albo weźmie tytuł dosłownie. Mógłbym przyjąć wytłumaczenie, że nie chodziło o grę nastawioną na celowe wywołanie awantury reklamowej, gdyby teatr, po odmowach handlowców odnośnie umieszczania plakatów w witrynach, opłacił po prostu kilka dodatkowych miejsc na słupach ogłoszeniowych. Jednak stało się inaczej, dzięki czemu twórcy przysporzyli sobie dodatkowego rozgłosu. A nuż poza Olsztynem też ktoś o tym usłyszy? Pewnie się uda, chociaż sklepikarze i tytułowe bohaterki mogą się poczuć wykorzystani.