Na okładce programu, czy jak mówi Kantor: katalogu - umieszczony jest szkic półnagiej dziewczyny siedzącej na koniu, z czarną chorągwią w wyciągniętej ręce. Kiedy lepiej popatrzeć, widzi się, że ten uchwycony w ruchu koń, to szkielet. Tytuł "Niech sczezną artyści" ma złożoną historię. Jest prawie dosłownym tłumaczeniem okrzyku mieszkającej obok Galerie de France, paryskiej mieszczki: "qu'ils crevent les artistes!" Ale jednocześnie wiąże się ten tytuł z Witem Stwoszem, którego powrót z Krakowa do Norymbergi został zakończony uwięzieniem i torturowaniem, zadłużonego artysty. Jest też tam zawarte wspomnienie młodzieńczej lektury: "Wspólnego pokoju" Uniłowskiego, powieści z roku 1932 - będącej swego rodzaju studium na temat umierania - zapowiedzią własnej śmierci autora, który w pięć lat później zmarł na gruźlicę. Tytuł, dotyczący losu artystów, mówi jednak tylko o jednej z warstw spektaklu, którego główny
Tytuł oryginalny
Niech sczezną
Źródło:
Materiał nadesłany
Literatura nr 7/8