Niespełna pięć lat temu, gdy wszyscy z zapartym tchem czekali na nową sztukę Sławomira Mrożka, pisarz ogłosił swe słynne dziesięć punktów. Jeśli teatr chce grać "Miłość na Krymie", ma grać to, co jest napisane i jak jest napisane. Ustami autora "Tanga" po raz pierwszy literatura tak bezkompromisowo upomniała się o swoje prawa. Adaptacjom literackich arcydzieł zawsze towarzyszy podwyższona temperatura. Wszystko, co dzieje się od paru miesięcy wokół filmowych wersji "Ogniem i mieczem" i "Pana Tadeusza", przypomina ogólnonarodową psychozę. Nie tak dawno temu przekonywano, że każdy powinien dołożyć się do powstania ekranizacji III części Trylogii, kupując los jednej z popularnych loterii. Pozostałem niczym niewierny Tomasz. Nie sądzę, by filmowe "Ogniem i mieczem" było sprawą narodową. Jak i "Pan Tadeusz". Z góry widać, że oba filmy zaprojektowane są na oszałamiające hity kasowe. Stąd Izabella Scorupco w roli Helen
Tytuł oryginalny
Niech płoną arcydzieła
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Nr 281