- "Ibsen to jest imię jednej z racji - diabelnie nielicznych - pozwalających wierzyć w godność duchową nowoczesnego człowieka" - napisał Stanisław Brzozowski o autorze "Upiorów" i to zdanie otwiera program tego dramatu rodzinnego w trzech aktach, wystawionego przez Erwina Axera na zakończenie swej działalności dyrektorsko-reżyserskiej w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Każde przedstawienie, każdy wybór tego a nie innego dramatu rodzi, teraz może nie zawsze konieczne pytanie: dlaczego właśnie tego autora i tę sztukę teatr ma ochotę zaoferować. Tym razem okazja jest ważna, recenzent wydaje się uprawniony do szukania przesłania, jakie wieloletni reżyser i dyrektor przekazuje widzom i krytykom w swej pożegnalnej pracy. Mimo że to Ibsen, a klasykę przecież zawsze wystawiać trzeba, mimo że współreżyserem tego spektaklu jest Maciej Prus, który autorem "Upiorów" interesuje się nie pierwszy raz. A więc "Upiory". Sztuka nie najsławniejsza w dorobku
Tytuł oryginalny
Niech nie wracają upiory
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura nr 47