"Ania z Zielonego Wzgórza" w reż. Jana Szurmieja w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Paweł Słupski w Gazecie Wyborczej - Kielce.
Zacznę nietypowo, od komplementów dla odtwórczyni tytułowej roli. Katarzyna Gałasińska - nowy nabytek kieleckiego teatru, do tej pory ukrywała się na kameralnej scenie, gdzie wyśpiewywała nie do końca trafiony repertuar w "Piosenkach na pokuszenie". Teraz jej talent rozbłysnął na głównej scenie. I to z ogromną siłą. Nie chodzi tylko o to, że młoda aktorka umie śpiewać, ale że widać, jak wielką sprawia jej to radość. Tym bardziej że to radość zaraźliwa. Do tego trzeba dodać świetną mimikę, łatwość tańca, którym wypełnia całą przestrzeń sceniczną, nawet gdy na deskach pojawia się sama. To ważne, bo w przypadku musicalu opartego bądź co bądź na niemal kultowej książce Lucy Maud Montgomery, tytułowa rola nie mogła być źle obsadzona. Śpiewająca Ania musi być postacią sympatyczną, ujmującą, zabawną, ale też przekonującą również w nielicznych smutnych momentach tego spektaklu, gdy nad Zielonym Wzgórzem zbierają się