Przyjąwszy hipotezą, że młodzież lubi teatr, należałoby się zastanowić, jaki teatr lubi. Sądząc z reakcji widowni (złożonej w dużej mierze z klas szkół średnich) po spektaklu "Kubusia Fatalisty" wg Denisa Diderota w warszawskim Teatrze Dramatycznym podoba się teatr o żywej, wartkiej akcji, z podtekstami niekoniecznie politycznymi) w którym humor, dowcip i zabawa wiodą prym. Jeżeli w burzy oklasków słychać nawet tupanie - co, jak sądzę, jest wyrazem dużego uznania dla artystów ze strony zapewne do tej pory bywalców jedynie młodzieżowych koncertów rockowych - to znaczy, że się podobało. Ale, czyż nie mógł się podobać Mieczysław Morański jako niefrasobliwy, gadatliwy Kubuś, albo dyrektor Zbigniew Zapasiewicz (Pan) raz po raz postponowany nie tylko przez scenicznego Kubusia, ale i przez swoich aktorów, albo Zbigniew Konopka jako oszalały Prosiaczek, albo Joanna Wizmur jako swarliwa Gospodyni, albo... tu można by wyliczać niemal scena po sceni
Tytuł oryginalny
Niech bawi...
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Tak i Nie nr 31