EN

14.11.2000 Wersja do druku

Nieboska rewolucja seksualna

Co dziś znaczą historiozoficzne rozważania Krasińskiego? Czy po "aksamitnych rewolucjach" sprzed 10 lat ktokolwiek jeszcze wierzy i boi się krwawych prze­wrotów? Po 35 latach od insce­nizacji Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze zagościł wreszcie jeden z najwybitniej­szych dramatów naszego ro­mantyzmu. Napisany przez 21-letniego Zygmunta Krasiń­skiego utwór miał dotyczyć, jak w liście do przyjaciela Konstan­tego Gaszyńskiego pisał autor, "rzeczy wieku naszego; walka w nim dwóch pryncypiów, ary­stokracji i demokracji (...). Jest obrona tego, na co się targa wie­lu hołyszów; religii i chwały przeszłości". W spektaklu Krzysztofa {#os#6039}Na­zara{/#} nie ma jednak ani kandy­datów na obrońców, ani warto­ści, w których obronie można by stanąć. To, co jest, przypo­mina zmurszałe dekoracje nie­zdolne poruszyć nikogo. Pierw­sza scena - rodem z moralitetu, bardzo mocno spowinowacona została z teatralnym językiem Swinarskiepo (takich powinowact

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nieboska rewolucja seksualna

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski Nr 265

Autor:

Joanna Biernacka

Data:

14.11.2000

Realizacje repertuarowe