"Licheń Story" w reż. Tomasza Hynka w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Szymon Babuchowski w Gościu Niedzielnym.
Wybierając się na spektakl pod takim tytułem, widz może mieć w głowie sporo wyobrażeń na temat tego, co zobaczy. Słowo "Licheń" dla wielu stało się bowiem synonimem kiczu albo przynajmniej "polskiej pobożności ludowej", tak chętnie wyśmiewanej przez dzisiejszych mainstreamowych artystów. Jarosław Jakubowski, który kilka lat przed napisaniem dramatu, odwiedził to miejsce, stwierdził, że obśmianie religijnego kiczu byłoby gestem zbyt łatwym. - Powstrzymały mnie przed tym bezbronność, nagość Lichenia, w której, moim zdaniem, tkwi jego ukryta siła - opowiada. O czym zatem jest sztuka Jakubowskiego? O człowieku i jego słabości. O uwierającym życiowym bagażu przywożonym przez pątników do miejsca świętego z nadzieją na uleczenie. O grzechu, ale i tęsknotach ukrywanych pod pobożną lub cyniczną maską, która w tej pielgrzymce nagle zaczyna pękać, ukazując bolesną prawdę o bohaterach. Mamy więc wśród postaci dramatu m.in. biskupa borykaj�