"Szklana menażeria" Tennessee Williamsa to swoista psychodrama. Oglądając jej wystawienie wyreżyserowane przez Mariusza Grzegorzka w Teatrze im. Jaracza, widz nie jest tylko biernym świadkiem dramatów rozgrywających się na scenie. Zostaje wciągnięty w emocjonalną akcję sztuki Williamsa - irytuje się, smuci i cieszy, przez moment ma nadzieję, żeby za chwilę poczuć gorycz zawodu. Staje się po trosze zbuntowanym Tomem, tęskniącym za "prawdziwym", męskim życiem, kruchą Laurą w strachu ukrywającą się przed ludźmi, Jimem z ambicjami bycia "kimś", a na wet matką Toma i Laury - Amandą - potworem mimowolnie zatruwającym życie innym. Podczas tego spektaklu wszyscy należymy do rodziny. Rzecz rozgrywa się na płaszczyźnie emocji - lęków i psychoz, marzeń i powinności - rozpiętych między skrajnymi postawami. Zaglądamy do wnętrza domu: ściany w pastelowych barwach, jasne meble, pusto, czysto, zimno. Z boku półki zastawione mnóstwem szklanych figurek.
Tytuł oryginalny
Niebieskie róże
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 262