"Niebieski, niebieski, niebieski" w reż. Iwony Kempy w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Recenzja Andrzeja Churskiego w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.
Szekspir pisał, że świat jest teatrem. W odczuciu wielu ludzi świat jest cyrkiem. Bo cyrk jest bardziej od teatru okrutny, więcej w nim tandety i maskującego lichotę blichtru. "Niebieski, niebieski, niebieski" Zoltana Egressy'ego to opowieść o cyrku, który jest metaforą świata. To cyrk biedny, skazany na upadek, tworzony przez ludzi bez wielkich talentów i umiejętności, na ogól bez charakteru i na pewno bez perspektyw. Ci ludzie co wieczór ubierają tandetne, biedne kostiumy i wykonują swoje słabe numery, myląc się, potykając i gubiąc rekwizyty. W dzień snują się bez sensu po zaśmieconej, brzydkiej przestrzeni gubiąc frustrację i lęk w alkoholu, seksie, wspomnieniach. Młodzi mają co prawda marzenia i ambicje, ale też krojone na ich miarę: o miłości, o bezpiecznej wspólnocie, o nowym, niebieskim kostiumie, o pozycji lidera w zespole. Ten cyrk w teatrze szalenie się zresztą podobał premierowej publiczności, w czym jest pewnie jakiś paradoks: zł