Tak zaczyna się przedstawienie zanim przekroczy się próg teatru. Niewinna informacja zamieszczona obok tytułu czyni cuda. Jesteśmy w foyer, rzeczywiście sami dorośli, tak mniej więcej po sześćdziesiątce. Niedorośii pewnie gdzieś zakuwają do matury albo do najbliższej klasówki z przygotowania do życia w rodzinie socjalistycznej. Szczęśliwym trafem, tuż po premierze "Niebezpiecznych związków", ukazała się u nas książka Pierre'a Choderlosa de Laclos, według której powstało owo dziełko Hamptona. Chcę od razu powiedzieć, że sztuka jest ciekawsza, skomponowana z nerwem i pod względem struktury dramaturgicznej niezwykle precyzyjna. Poszczególne wątki przeplatają się bardzo sprawnie, dialog prowadzony przez postacie sztuki nie nudzi, rozbudza wyobraźnię, nawet zmusza do ćwiczenia się w sztuce intrygi. Spektakl tylko dla dorosłych, czyli sprośny, pieprzny, w którym rozbiera się cały zespól włącznie z bileterkami, nie mówiąc o maszynistach i
Tytuł oryginalny
"Niebezpieczne związki" tylko dla dorosłych
Źródło:
Materiał nadesłany
Iglica nr 20