EN

16.06.2008 Wersja do druku

"Niebezpieczne związki" czy farsa

"Niebezpieczne związki" w reż. Bartłomieja Wyszomirskiego w Teatrze Komedia w Warszawie. Pisze Janusz Majcherek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Pierwsze określenie, jakie przychodzi do głowy po obejrzeniu "Niebezpiecznych związków" w Teatrze Komedia, to wulgarność, mimo że na scenie nie wypowiada się ordynarnych słów i nie wykonuje obscenicznych gestów. A jednak przedstawienie jest wulgarne, ponieważ postaci literackiego pierwowzoru sprowadza na dno pospolitości. Mój główny zarzut dotyczy zatem obniżenia tonu i stylu sztuki. Christopher Hampton napisał ją na podstawie korespondencyjnego romansu de Laclosa, zręcznie krojąc z listów dramaturgię i dialogi. Sztuka przeszła przez wiele teatrów, stała się także podstawą do nakręcenia filmu Stephena Frearsa, z pamiętnymi rolami Glenn Close i Johna Malkovicha. Nawet jeśli Hamptonowi można by zarzucić, że nienaganny kształt teatralny "Niebezpiecznych związków" osiągnął kosztem redukcji i psychologicznego spłycenia powieści (podobnie jak w przypadku "Żaru" Maraiego"), to przecież trzeba mu oddać, że plastycznie zarysował sposób bycia

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Niebezpieczne związki" czy farsa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 139

Autor:

Janusz Majcherek

Data:

16.06.2008

Realizacje repertuarowe