"Biedermann i podpalacze" Maksa Frischa w reż. Silke Johanny Fischer w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Kiedy sztuka "Biedermann i podpalacze" Maxa Frischa miała swoją premierę w 1958 roku, opowieść o naiwnym przedsiębiorcy, który daje się podejść parze bezwzględnych terrorystów, krytyka odczytywała jako metaforę źródeł faszyzmu. Silke Johanna Fischer, reżyserka "Biedemanna" w Polskim, budzi upiory. Kiedy sztuka Maxa Frischa miała swoją premierę w 1958 roku na scenie Teatru Miejskiego w Zurichu, krytyka tę opowieść o naiwnym przedsiębiorcy, który daje się podejść parze bezwzględnych terrorystów odczytywała jako metaforę źródeł faszyzmu. Autor przewraca się w grobie I dziś taka interpretacja mogłaby okazać się równie nośna, gdyby Fischer dała nam jakiekolwiek wskazówki prowadzące w tę stronę. Gdyby jednak Frisch usłyszał opinie premierowych gości w Teatrze Polskim we Wrocławiu, przyszłoby mu się w grobie przewrócić - dla wielu z nich było absolutnie oczywiste, że tytułowi podpalacze to uchodźcy, których do domu wpuszczać