Podobnie jak wielu innych widzów, nie zauważyłam nawet momentu, gdy Balladyna zabiła siostrę. Dlaczego? Wszystko przez głośny dźwięk telefonu komórkowego, który zagłuszył dialog aktorek - felieton Ewy Furtak w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Wybraliśmy się w czwartkowy wieczór do bielskiego Teatru Polskiego na przedpremierowy pokaz "Balladyny". Jednym z zamysłów twórców przedstawienia jest obrona Balladyny, pokazanie, że to postać, która nie składa się tylko z samych wad. Scena, w której Balladyna zabija Alinę, i poprzedzająca ją pełna emocji rozmowa sióstr mają przekonać, że ta zbrodnia była dosyć przypadkowa. Ja jednak, podobnie jak wielu innych widzów, nie zauważyłam nawet momentu, gdy Balladyna zabiła siostrę. Dlaczego? Wszystko przez głośny dźwięk telefonu komórkowego, który zagłuszył dialog aktorek. Na widowni momentalnie zrobiło się poruszenie, bo większość osób zaczęła nerwowo szukać w kieszeniach i torebkach telefonów, chcąc sprawdzić, czy to przypadkiem nie ich dzwoni. Nim właścicielka hałasującej komórki ją znalazła i wyłączyła, minęło trochę czasu. Przez to umknęła nam jedna z najważniejszych scen dramatu Słowackiego. Myślałam, że już do