EN

3.01.2006 Wersja do druku

Nie zagram w żadnej telenoweli

- Nigdy nie przyjmuję propozycji, nawet bardzo intratnych, z którymi w jakiś sposób nie mógłbym się pogodzić ambicjonalnie, czy też takich, z którymi mój gust się nie zgadza - mówi JAN PESZEK.

Kiedy mówi pan o Bogusławie Shaefferze, używa Pan niezwykle bardzo wzniosłych słów: że on pana ukształtował, dzięki niemu pan dojrzał jako aktor... - Po raz pierwszy spotkałem się Bogusławem Shaefferem na studiach, jako bardzo młody człowiek podatny na wpływy: wpływy oryginalne, zupełnie inne niż te, które mnie otaczały. A ja reagowałem na to bardzo spontanicznie, otwarcie. Po latach okazało się, że już wtedy Shaeffer pisał dla mnie utwór - "Scenariusz dla nieistniejącego, ale możliwego aktora instrumentalnego", właśnie ten, który zaprezentowałem białostockiej publiczności. Shaeffer wskazał mi taki rodzaj analizowania muzyki, teatru, oglądu świata, którego nie spotykałem nigdzie indziej. On działał na dziewiczych wówczas w Polsce terenach awangardy teatralnej i muzycznej, wprowadzając w latach 60. teatr instrumentalny, a wraz z nim wszystkie zjawiska, które tworzyły aktora instrumentalnego. To były rzeczy absolutnie odkrywcze! Teraz,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Boję się oswojenia

Źródło:

Materiał nadesłany

Mazurska Gazeta Współczesna nr 252/30.12.05

Autor:

Anna Danilewicz

Data:

03.01.2006