- Na początku człowiek nie orientuje się jeszcze, bierze wszystko, co mu proponują, i cieszy się, że może pracować. Ale już od ponad roku częściej się zastanawiam i wybieram rzeczy, które mnie interesują i cieszą - mówi BORYS SZYC.
Joanna Nawrocka: Dlaczego zostałeś aktorem? Borys Szyc: Od dziecka lubiłem być w centrum uwagi. Lubiłem tańczyć, śpiewać. Na pewno nie od razu tak to nazwałem - chcę być aktorem - jak niektórzy chcą być np. strażakiem. Uczestniczyłem w konkursach recytatorskich - od recytowania zawsze się zaczyna. Zdobyłem parę dyplomów, z których byłem dumny. Później, w liceum, było kółko teatralne. Pani dyrektor zorganizowała raz festiwal sztuk wszelkich. Zrobiliśmy z kolegą m. in. jednoaktówkę Mrożka Serenada. Kolega grał lisa, ja grałem koguta, a nasze trzy koleżanki - kury. Siedziałem z nimi w kurniku, on przychodził, niby żeby je poderwać, a tak naprawdę zjeść. Były nawet efekty specjalne, czyli krew. To był mój pierwszy kontakt ze sceną. Grałem tego koguta i patrzyłem, jak ludzie reagują, że się śmieją, że jest pełna sala. Pomyślałem wtedy: to jest to, co chcę robić. Potem pokazywaliśmy nasze przedstawienie w różnych miejscach, a