"Pustka. Pustynia. Nic" w reż. i chor. Leszka Bzdyla we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Grzegorz Ćwiertniewicz w Teatrze dla Was.
Rozczarowuje niemalże każdy element spektaklu "Pustka. Pustynia. Nic" Wrocławskiego Teatru Pantomimy, którego tytuł odzwierciedla dokładnie stan rzeczy. Rozochocony myślą, że przyjdzie mi zmierzyć się z Gombrowiczem, czekałem na to przedstawienie rzeczywiście z ogromną niecierpliwością. Tymczasem przez ponad godzinę doświadczałem wariacji Leszka Bzdyla, reżysera, i aktorów, którzy starali się je urzeczywistnić. Nieudolnie. Zabrakło im jeszcze przynajmniej kilku prób, które być może pomogłyby wyeliminować choćby choreograficzne potknięcia. Przede wszystkim jednak zabrakło im autentyczności. Nie przekonali mnie żadnym gestem. Nawet gdyby tańczyli przez całą noc, trudno byłoby o przesłanie. Spektakl miał zostać oparty na "Dziennikach" Gombrowicza, obnażyć egotyzm, a nawet, jak zaznacza organizator, wręcz maniakalne kreowanie własnego wizerunku i tożsamości. O czym był? Nie wiem. W pewnym momencie nawet przestało mi zależeć na właśc