Miniony rok w toruńskiej kulturze nie obfitował w zbyt wiele widowiskowych działań artystycznych. To był czas mozolnego podnoszenia się po porażce naszych starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.
To był rok Tofifestu. Toruński festiwal filmowy od kilku sezonów błyskotliwie się rozwija, jednak dopiero teraz pokazał pełnię swoich możliwości. W czerwcu do naszego miasta przyjechali znani reżyserzy, aktorzy i producenci filmowi. Irlandczyk Jim Sheridan i Czech Jiri Menzel przeprowadzili swoje lekcje mistrzowskie - pokazali młodym filmowcom i aktorom kawałek swojego reżyserskiego warsztatu. Tofifest dał się znów poznać jako najbardziej autorski projekt festiwalu filmowego w kraju - był zarazem blisko twórcy i widza, nie rozwijał czerwonych dywanów, choć gościł sławy i znakomitości. Impreza znalazła swoją publiczność i dzięki temu pod koniec czerwca miasto myśli o filmie. Tofifest pomógł także lokalnemu środowisku - dzięki imprezie w naszym regionie powstaje coraz więcej niezależnych produkcji filmowych. Największym wydarzeniem muzycznym był koncert Roda Stewarta na żużlowej Motoarenie. Wielu podejrzewało, że do Torunia przyjedzie pods