Okres przedświąteczny, to zazwyczaj w Telewizji czas "ogórków", wynikających z ambicji najmłodszej muzy dostarczenia nam "pod choinką" możliwie dużego wyboru programowych rodzynków i bakalii. Moda ta ma zarówno swoich zwolenników, którzy godzą się zacisnąć pasa, byle potem nie nudzić się przy świątecznym stole - jak i przeciwników, twierdzących, że powszedni dzień, a raczej wieczór, też ma swoje prawa, których nie godzi się lekceważyć. Jednakże tym razem TV najwyraźniej czyni wysiłki, aby zadowolić obydwie strony. Mimo że święta za pasem, i że zapowiedzi na okres 3-dniowego wypoczynku aż roją się od ciekawych pozycji - bieżący program nie przyprawia zwolenników małego ekranu o tak zwaną rozpacz w kratkę, nie działa "nasennie". Owszem - w poniedziałkowym teatrze oglądaliśmy kolejną powtórkę, ale ponieważ była to szekspirowska "Burza" - pretensji wnosić nawet nie wypada. Było sporo, a w każdym razie nie mniej niż przeciętnie
Tytuł oryginalny
Nie wyważając drzwi...
Źródło:
Materiał nadesłany
Wieczór nr 299
Data:
20.12.1964