"BAWMY się z wyszydzania, ale i nie wyszydzajmy bawiących się!" - apeluje w wydrukowanym słowie do widzów współautor inscenizacji i jeden z bohaterów "Cnotliwej Zuzanny" J. Gilberta w Operetce Wrocławskiej, Daniel Kustosik. Brzmi to jak asekuracja. Choć może też być odczytane jak kokieteria. Nie ma obawy. Reakcje publiczności są pod tym względem raczej jednoznaczne. Może niegdyś taki cel przyświecał twórcom tej historyjki o hipokryzji i drobnomieszczańskiej moralności - ukazanej na scenie i zapewne panoszącej się na widowni. Ale dzisiaj? Zresztą "ponadczasowe prawdy" tej operetki są wystarczająco abstrakcyjne byśmy mogli wobec nich zachować pełny dystans. Liczy się natomiast żywa akcja, zgrabna muzyczka, galeria barwnych postaci, legendarny "Moulin Rouge" i obowiązkowe fikanie gołych nóżek... Właśnie czystość przekazu dzieła, w takim jak wyżej ujęciu sztuki operetkowej, uznąłbym za główny i najcenniejszy dzisiaj atut tego spektaklu - b
Tytuł oryginalny
Nie wyszydzajmy bawiących się!
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 158