Wybrali jeden z najbardziej ekshibicjonistycznych zawodów świata. Teraz trenują sztukę unikania mediów. To poza czy lęk młodych aktorów przed show-biznesem? - pytają Urszula Lipińska i Jolanta Gajda-Zadworna w Rzeczpospolitej.
Jakub Gierszał i Mateusz Kościukiewicz. Znów jest o nich głośno. Nie za sprawą ekscesów omawianych przez tabloidy, lecz ról, dzięki którym podtrzymują wizerunek niegrzecznych chłopców. - Jestem introwertykiem, cichym gościem - deklaruje kreowany na rodzimego Jamesa Deana Gierszał, odtwórca poruszającej roli w "Sali samobójców" Jana Komasy i świetnie zarysowanej postaci w nadchodzącej premierze tego lata - "Yumie" Piotra Mularuka. Mateusz Kościukiewicz, pasowany na pierwszoplanowego buntownika polskiego ekranu po filmie "Wszystko, co kocham" Jacka Borcucha i późniejszej wstrząsającej roli w "Matce Teresie od kotów" Pawła Sali, też unika rozgłosu. Teraz może to być trudne - do kin trafił film "Bez wstydu" Filipa Marczewskiego, opowiadający o zakazanej miłości siostry i brata. Kościukiewicz na etykietkę kolejnego wcielenia J.D. zapracował nielicznymi, ale zawsze ostrymi wypowiedziami w prasie: "Mam apetyt na kino, ale bez pędu do sławy czy forsy