Emigracja wewnętrzna, bojkot telewizji publicznej, prześladowani artyści występujący w kościołach i domach prywatnych - by nie skalać się współpracą z PRL-owskim reżimem. Właśnie tak zapamiętaliśmy pisarzy i aktorów dekady "Solidarności" i stanu wojennego. Dzisiaj, po blisko trzydziestu latach od tamtych wydarzeń, dowiadujemy się, że jednak nie wszyscy byli niezłomni - pisze Marek Zygmunt w Naszym Dzienniku.
Trudno uwierzyć, że np. Marek Piwowski, Maciej Damięcki, Andrzej Szczypiorski, Wojciech Dzieduszycki byli donosicielami. Niektórych z nich nie trzeba było nawet specjalnie namawiać do kontaktów z komunistyczną bezpieką. Kwestie te były poruszane podczas zakończonej wczoraj [20 kwietnia] we Wrocławiu sesji naukowej pt. "Artyści i SB - aparat bezpieczeństwa wobec środowisk twórczych" zorganizowanej przez Oddział Wrocławski Instytutu Pamięci Narodowej, dyrekcję Teatru Polskiego oraz Urząd Miejski. Mówiąc o umocowaniach twórcy w systemie komunistycznym, prof. Jacek Łukasiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego podkreślił, że pisarze i aktorzy podlegali wtedy trzem współzależnym, ale różnym, rozmaicie kształtującym się porządkom. Pierwszy z nich - totalistyczny, obejmował wszystkie sfery życia i wymagał wiary pojmowanej jako "akt angażujący całość osobowości". Drugi dotyczył instytucji zarządzających twórczością, do których należały pla