- Wybrałem sobie bardzo stresujący zawód reżysera, jestem więc wytresowany w stresie. W wieku 80 lat zadebiutuję jako pisarz. Jeszcze wam pokażę, a wy się gońcie - mówi reżyser KAZIMIERZ KUTZ.
Aleksandra Klich: Czy Polska - parafrazując tytuł nowego filmu braci Coen - to jest dobry kraj dla starych ludzi? Kazimierz Kutz: Biorąc pod uwagę to, jak traktuje ich państwo i ZUS, to jest to bardzo zły kraj dla starych ludzi. Nie widzi pan w Polsce szczęśliwych starych ludzi? - Oczywiście są. To ci, którzy godzą się ze swoją sytuacją. Stary człowiek niewiele potrzebuje, starość jest naturalnym samoograniczaniem się. Wódka przestaje smakować, kiedyś co druga dziewczyna była ciekawa, teraz co dwudziesta... Zresztą ci, którym tak jak mi udało się przeżyć siedemdziesiątkę i którzy stoją jeszcze na własnych nogach, cieszą się. To wielki dar, że człowieka natura nie zmiotła. Można nauczyć się bycia starym? - Starość to narastające zniedołężnienie fizyczne i umysłowe, które nie może być źródłem wściekłości i niezadowolenia, bo w taki sposób działamy przeciwko sobie. Trzeba się pogodzić z tym zniedołężnieniem