- Młodzi w odróżnieniu od nas nie umieją działać wspólnie. Dzieje się tak m.in. dlatego, że nie ma dziś dyrektorów teatrów z prawdziwego zdarzenia. ludzi, którzy w jednym zespole umieli połączyć Wajdę, Swinarskiego, Jarockiego i Grzegorzewskiego. Podobny problem mają młodzi filmowcy - z AGNIESZKĄ HOLLAND reżyserką filmową i teatralną, o planach, scenie i TVP rozmawia Piotr Olechno w Polsce.
Spektakle, filmy, konferencje, spotkania. Polska, Europa, Stany Zjednoczone. Jest Pani wciąż w ruchu. Podziwiam Panią. - Szczerze panu powiem: ja też siebie podziwiam. Nie wiem, skąd mam jeszcze w sobie tyle energii. Czasami chcę wyhamować, jestem zmęczona, czuję, że gonię własny ogon. Chciałabym sobie wygospodarować taki sabatyczny rok. Dobrze by mi to zrobiło. Ale nie mam na to czasu, trudno to zaplanować. Czym Pani jest tak zajęta? - Kończę najdłuższą wojnę kina słowiańskiego, czyli "Janosika". Wspólnie z córką zaczęłyśmy go robić osiem lat temu. Kolejnym moim filmem będzie wojenny obraz "Ukryte", współprodukowany z Kanadyjczykami i Niemcami. Prawdziwa historia Żydówki, która ukrywała się w kanałach we Lwowie. Udało mi się przekonać producentów, żeby bohaterowie mówili w swoich językach, m.in. w jidysz, polskim, ukraińskim, a nie w angielskim, choć miałam nadzieję, że się nie zgodzą i nie będę musiała schodzić do kanał