Powszechny za nowej dyrekcji Pawła Łysaka stał się teatrem walczącym. Przede wszystkim o to, by było o nim głośno; stąd jakimś cudem po kilku zaledwie miesiącach działalności nowej dyrekcji dostał warszawską nagrodę kulturalną Wdechę, nazywaną też stołecznym Oskarem, przyznawaną za wybitne osiągnięcia przez dziennikarzy "Co jest grane?" - dodatku "Gazety Wyborczej". Nie za zasługi, na kredyt - pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Dokonania artystyczne niestety nie potwierdzały wybitności zespołu i prezentowanych spektakli. Ale szum nie ustawał, ważniejsze niż spektakle stały się wydarzenia w rodzaju Stołu Powszechnego dla ludzi wykluczonych lub żądnych dyskusji i czytań albo Ogrodu Powszechnego stworzonego dla miłośników przyrody, którzy w skrzynkach posadzili wiele roślin, lecz większość zdechła z braku pielęgnacji. "Klątwę" przygotowaną tamże przez chorwackiego reżysera 0livera Frljicia obejrzałam dopiero w kolejnym secie grania jako największy "sukces" zespołu. Nie "przeorała" mnie jak jednego z profesorów performatyki, który z wrażenia nie mógł nawet klaskać, o czym napisał aż dwa felietony. Zaskoczyła tyleż prowokacyjnym, co marnie przemyślanym przekazem, plakatowym aktorstwem i niewybrednymi środkami wyrazu, co uczenie nazywa się autoreferencyjnością. Nie wiem, czy obrana taktyka, czyli świadome zacieranie granicy między fikcją a rzeczywistością jako prz