W "Damach i huzarach" nie ma żadnych dam. Są wszechobecne jurne i krzykliwe kobietki, a ich motywem działania jest biologia i interes. Nie ma huzarów. Są ociężali, zasklepieni w swym starokawalerskim stanie - hultaje. Cała ta kolokwialna grupa prowadzi grę w stylu kto kogo. W tle buda szumnie zwana szlacheckim dworem. W Teatrze Śląskim "Damy i huzary" stały się komedią muzyczną. Reżyser rozpisał dialogi na 22 pastiszowe piosenki, które miały dać przedstawieniu rytm i melodię. Zanim jednak rozpoczną się tańce i śpiewy, nim podniesie się kurtyna - oglądamy proscenium obudowane drewnianą boazerią z porożami jeleni. Wiemy już, czego należy się spodziewać w dalszej przestrzeni plastycznej. I rzeczywiście. Przed nami wiejskie zacisze przysypane słomą. Banalna niestety scenografia, bez kreacyjnej wyobraźni i metaforycznych skrótów. Niemal wpisana w literę tekstu. Ale frontowa ściana piętrowego budynku (rzecz bowiem dzieje się w otwar
Tytuł oryginalny
Nie uchodzi... nie uchodzi?
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 10