16. Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie. Podsumowują Małgorzata I. Niemczyńska i Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej.
16. Festiwal Kultury Żydowskiej, który zakończył się w niedzielę na krakowskim Kazimierzu [na zdjęciu], okazał się nie tylko - jak zwykle - wielkim radosnym świętem, ale też głosem w sporze o nietolerancję Polski. Integracja. To główny cel, który stawiają przed sobą organizatorzy festiwalu. Poprzez wspólną zabawę chcą - jak mówi Janusz Makuch, dyrektor FKŻ - "nauczyć ludzi miłości". W tym roku uznali, że mają więcej powodów niż zwykle. - Kryzys związany z antysemityzmem, nacjonalizmem i szowinizmem rozplenił się w całej Europie, także w Polsce. Szkoda, że rząd tego nie widzi - mówi Makuch. - Talmud mówi, że jeśli głupiec zamknie oczy, to mu się wydaje, że nikt go nie widzi - dodaje. Muzyczne szaleństwo Festiwal stawia przede wszystkim na prezentację żywej kultury żydowskiej. Dobrze znany jest ze znakomitej muzyki, której nie mogło zabraknąć i tym razem. W koncercie inauguracyjnym wystąpili najwybitniejsi kantorzy świata: