Jeśli wierzyć pogłoskom, że w dniu premiery "Dziadów" inscenizowanych przez Konrada {#os#6236}Swinarskiego{/#} na kilku scenach przysposobionych w budynku Starego Teatru i jednej, rzeczywistej - acz przebudowanej - reżyser tego niezwykłego spektaklu obchodził swe 44 urodziny, trzeba przyznać, iż byłoby to okolicznością wcale efektowną. Tym więcej, że (co łatwo sprawdzić) na ów niedzielny wieczór w kalendarzu przypadały jeszcze imieniny Konrada... Schody zaś wiodące z szatni do foyer teatru obsiadły autentyczne dziady, z których jeden otrzymawszy skromny datek od żony prezesa krakowskiego oddziału Związku Literatów, wyraził nadzieję: "oby te nasze Dziady miały szczęście i "szły" jak najdłużej, co daj Panie Boże". Wprawdzie "Dziady" są, mówiąc najogólniej, również i waśnią człowieka, który ojrzuca swe dawne imię oraz osobiste klęski na rzecz zbiorowej, poetyckiej, romantycznej i patriotycznej idei - a więc waśnią
Tytuł oryginalny
Nie tylko "ojców dzieje"
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 53