- Konsekwencje rozstrzygnięcia poprzedniego konkursu [na dyrektora Opery Krakowskiej] ponosi dzisiaj nie tylko zespół Opery, który najbardziej dotkliwie to odczuł, ale przede wszystkim Kraków i polska kultura. Niestety, od wielu lat decyzje powołania dyrektorów są czysto polityczne, z tzw. klucza. Dla wielu teatr jest materią zupełnie nieznaną i obcą - mówi Marek Wiatr w Naszym Dzienniku.
Z Markiem Wiatrem [na zdjęciu] rozmawia Małgorzata Pabis Wiele osób zna Pana jako śpiewaka, malarza, menedżera, dyrektora naczelnego polskiego Festiwalu Narodowego. Natomiast niewiele wie o tym, że przed trzema laty kandydował Pan na dyrektora naczelnego Opery Krakowskiej i dla wielu ludzi stał się Pan jego moralnym zwycięzcą. W kontekście obecnej sytuacji opery Pańskie nazwisko pojawia się bardzo często wśród kandydatów... - Istotnie, przed trzema laty zdecydowałem się ubiegać o stanowisko dyrektora, mając poparcie większości związków zawodowych Opery Krakowskiej, krakowskiego SPAM i wielu środowisk twórczych. Z przykrością muszę stwierdzić - co dzisiaj brzmi może nieco zabawnie - że o losach konkursu i o tym, że nie zostałem dyrektorem, zdecydował głos kierowniczki magazynu tejże Opery i wstrzymujący się głos reprezentanta ZASP. Jeden z ówczesnych wicemarszałków chciał doprowadzić do drugiej tury konkursu, ale jego propozycja nie z