Do Pańskiego "Snu pluskwy" przylgnęło określenie "dramat rozliczeniowy". Zgadza się Pan z taką etykietką? Tadeusz {#os#1788}Słobodzianek{/#}: Myślę, że to nie tylko dramat rozliczeniowy, aczkolwiek ten wątek niewątpliwie istnieje. W końcu to Wyspiański pokazał, że demony, które nie zostaną przebite osinowym kołkiem i raz na zawsze pogrzebane, wracają i dręczą. Jest to sztuka rozliczeniowa w tym sensie, że stara się niektóre demony unicestwić. Chodzi jednak o coś więcej - o istotną wypowiedź na temat człowieka, o którym się w dalszym ciągu zapomina. A Rosja jest jedynie pretekstem, bo tam o człowieku zapomina się szczególnie. "Sen pluskwy" powstawał osiem lat. Mówił Pan, że rzeczywistość przeganiała proces pisania... Powstawanie "Snu pluskwy" to przykład na to, że człowiek, pisząc sztukę współczesną, cały czas musi się z rzeczywistością mierzyć. W pierwszej wersji bardzo ważnym tematem była kwestia byłych Afg
Tytuł oryginalny
Nie tylko do uszu
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza-Trójmiasto nr 3