EN

4.01.2003 Wersja do druku

Nie tylko do uszu

Do Pańskiego "Snu pluskwy" przylgnę­ło określenie "dramat rozliczeniowy". Zgadza się Pan z taką etykietką? Tadeusz {#os#1788}Słobodzianek{/#}: Myślę, że to nie tylko dramat rozliczeniowy, aczkolwiek ten wątek niewątpliwie istnieje. W końcu to Wyspiański pokazał, że demony, które nie zostaną przebite osinowym kołkiem i raz na zawsze pogrzebane, wracają i drę­czą. Jest to sztuka rozliczeniowa w tym sensie, że stara się niektóre demony uni­cestwić. Chodzi jednak o coś więcej - o istotną wypowiedź na temat człowieka, o którym się w dalszym ciągu zapomina. A Rosja jest jedynie pretekstem, bo tam o człowieku zapomina się szczególnie. "Sen pluskwy" powstawał osiem lat. Mówił Pan, że rzeczywistość przegania­ła proces pisania... Powstawanie "Snu pluskwy" to przy­kład na to, że człowiek, pisząc sztukę współczesną, cały czas musi się z rzeczy­wistością mierzyć. W pierwszej wersji bar­dzo ważnym tematem była kwestia byłych Afg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie tylko do uszu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza-Trójmiasto nr 3

Autor:

rozmawiała Natalia Ligarzewska

Data:

04.01.2003

Realizacje repertuarowe