"Przygody Koziołka Matołka" w reż. Zbigniewa Sikory w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Renata Moroz w Dzienniku Bałtyckim.
Co tam się działo! Publika szalała, tupała, teatr drżał i trząsł się w posadach. Oklaski też były, tyle że lżejsze. Rzecz w tym, że dzieci (a to one stanowiły lwią część publiczności), w odróżnieniu od dorosłych, reagują nieco inaczej. Bardziej emocjonalnie. Sala kameralna teatru, zwana popularnie Malarnią, została wczoraj podczas premiery przebadana przez widzów dokumentnie. Musieli w końcu zobaczyć, co skrywają czarne kotary, co jest z tymi krzesłami, że stoją tak nieruchomo, i gdzie jest ten Giewont, na który spoglądał ciekawie Koziołek Matołek. Rzecz w tym, że go nie było. Ale od czego jest wyobraźnia. Jeśli kozioł widzi góry, bezmiar oceanu, czy chiński pałac porcelanowy, to znaczy, że on jest. I basta. Wydaje się, że na tę umiejętność dziecięcego umysłu - dojrzenia tego, czego nie ma - postawił reżyser i scenarzysta Zbigniew Sikora. Rekwizytów i elementów scenografii było bowiem jak na przysłowiowe lekarstwo. Kozioł mi