"Kto się boi Wirginii Woolf?" w reż. Marii Spiss w Teatrze Fredry w Gnieznie. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
W salonie profesora na amerykańskim uniwersytecie można by się spodziewać książek. Tymczasem ściany obstawione są regałami, na których stoją puste butelki po wypitym alkoholu. Ta scenografia Łukasza Błażejewskiego jest intrygująca a zarazem bardzo funkcjonalna. Intrygująca, bo może być kluczem do czytania dramatu Edwarda Albee'go "Kto się boi Wirginii Woolf?". Jesteśmy tyle warci, ile wypiliśmy alkoholu. W tej sztuce wszyscy ostro piją. Skarbie (Martyna Rozwadowska) niemalże nie dorywa ust od butelki brandy. Akcja dramatu rozgrywa się na amerykańskim uniwersytecie. George (profesor nieudacznik) i Martha (córka wszechwładnego rektora) zaprosili po przyjęciu oficjalnym młode małżeństwo biologa Nicka (Maciej Hązła) i Skarbie (jego żonę) do domu. Zanim młodzi się pojawią, Martha (Małgorzata Łodej-Stachowiak) i George (Bogdan Ferenc) zdążą wszcząć awanturę. Tę kłótnie słyszą pod drzwiami nadchodzący goście. Od początku atmosfera dramatu