EN

21.12.2016 Wersja do druku

Nie to nie

"Czekając na Godota" Samuela Becketta w reż. Michała Borczucha w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Maciej Stroiński w Przekroju.

Spektakle dzielą się na dobre, złe i "ważne". Ważne to takie, których o nic nie pytamy, bo nie wypada. Temat mają "za bardzo", żeby je oceniać. "Godot" Michała Borczucha nie pasuje do żadnej kategorii, jest po prostu nieważny. Obrażone dzieło kogoś, kto coś musi, a nie chce. Co musi? Zachować integralność tekstu. Dano mu Becketta, zgodził się, to teraz ma. Ambitnego artystę obraża takie postawienie sprawy, że coś mu się każe. Dlatego zrobił przedstawienie na złość - o zachowywaniu integralności. Kolejne w swoim dorobku dzieło teatrologiczne, a nie teatralne. Tylko który to jest ten "integralny tekst", tak szalenie chroniony przez prawa autorskie? "Czekając na Godota" jednak nie powstało po polsku, a oryginały są dwa i się między sobą różnią, i proszę, bądź mądry. Uczyniono fetysz z tekstu i łódzka inscenizacja to właśnie obśmiewa, gdy prosi aktorów o tzw. lip sync, ruszanie ustami do kwestii z podkładu, lub by dali pantomimę do

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie to nie

Źródło:

Materiał nadesłany

"Przekrój" nr 1 (3556)/2017

Autor:

Maciej Stroiński

Data:

21.12.2016

Realizacje repertuarowe