Kiedy oklaski na widowni wrocławskiego Teatru Współczesnego przymierały śmiercią naturalną, wydawało mi się, że budzę się z jakiegoś koszmarnego snu, w którym wszyscy chcą dobrze, ale jakaś niewidzialna siła paraliżuje ich ruchy. Autor to gwiazda powojennej amerykańskiej dramaturgii, bo przecież dwa razy Pulitzera czy też nagrody Critics Circle Award nikt tam mu po znajomości czy według klucza nie dał. Nazwisko, a raczej pseudonim Tennessee Williams powinien znać każdy przeciętnie wyedukowany widz. Podobnie jak tytuły: "Tramwaj zwany pożądaniem", "Słodki ptak młodości", "Szklana menażeria", "Noc Iguany" czy wreszcie "Kotka na blaszanym dachu". Ten właśnie dramat we własnym układzie tekstu wyreżyserował Janusz Kijowski. Reżyser filmowy, wykładowca brukselskiej szkoły filmowej, polskim kinomanom znany z błąkającego się obecnie po kinach obrazu "Maskarada" i wcześniejszego "Kung-fu". Tenże reżyser w roli tytułowej Kotki obsadził mło
Tytuł oryginalny
Nie ten dach i nie ta kotka
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza Nr 28