"Kuszenie cichej Weroniki" w reż. Krystiana Lupy Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Iga Kruk w Teatrakcjach.
Skoro Weronika jest cicha, spodziewamy się, że to właśnie ona jest kuszona przez zło tego świata - przez okrutnych, egoistycznych mężczyzn, dybiących na jej niewinność. Taki trop podpowiada tytuł, przywodzący jednoznaczne skojarzenia z utworami takimi jak "Kuszenie świętego Antoniego". W przedstawieniu Lupy jest jednak inaczej - Weronika wcale nie jest taka cicha, to ona kusi obu męskich bohaterów, ostatecznie doprowadzając jednego z nich do próby samobójczej, a drugiego do gwałtu. Przestrzeń wrocławskiej Sceny imienia Jerzego Grzegorzewskiego zdecydowanie różni się od tej oferowanej przez Scenę Kameralną Starego Teatru, na której Lupa w latach 90. pracował najczęściej, i to na niej tworzył swoje najwybitniejsze dzieła. Spora widownia, duża scena - uniemożliwiają bliski kontakt widza z aktorem, nawet siedząc w pierwszym rzędzie mamy poczucie dystansu. Tym bardziej, że reżyser poprowadził całą akcję w głębi sceny, aktorzy w ogóle nie wy