"Tosca" w reż. i scenogr. Gianmarii Romagnoli'ego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Adrianna Ginał w Życiu Warszawy.
Takiej reakcji publiczności Opera Narodowa od dawna nie widziała. Premiera "Toski" tak bardzo nie podobała się widzom, że dali temu wyraz przeciągłym buczeniem i gwizdami. Bezpardonowa krytyka dotyczyła nie strony muzycznej, która była na poziomie, ale autora inscenizacji - Gianmarii Romagnoli. Włoski artysta wziął na swe barki i reżyserię, i scenografię, i kostiumy. Niestety, nie wyszło to na dobre ani jemu, ani jednej z najsłynniejszych oper świata. Choć jest rzymianinem i jak szeroko rozpływał się na konferencji przed premierą, chciał pokazać w swej wersji "Toski" dobry kawałek Rzymu i jego atmosfery, nic z tych szczytnych założeń nie wyszło. Wieczne miasto w jego wersji to: kawał klasycznej rzeźby zagracającej centrum sceny, liczne schody (zupełnie nie w stylu Hiszpańskich) i... już. Tak przez trzy akty. Romagnoli zamierzenia miał szczytne - ukazać współczesny Rzym w stylu filmowego neorealizmu. Jego Toska miała być podobna do sł