EN

1.03.2013 Wersja do druku

Nie starzeję się, bo nie mam czasu

- Wszystko brałam, żeby tylko podejrzeć życie i zawód. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że będę aktorką. Bo ja w ogóle nie wiedziałam, że na aktora trzeba się urodzić, a nie nauczyć tego. Aktorstwo to jest jakieś... Nie wiem, co to jest. A może we mnie była potrzeba aktorstwa? Miałam w sobie pokorę i nieśmiałość, i chciałam ją sobie nareperować wchodzeniem w różne postacie. Wtedy łatwiej mi było - mówi KRYSTYNA SIENKIEWICZ

"Upływu czasu ja nie liczę, bo ciągle jestem piękna młoda" - deklaruje Pani w piosence rozpoczynającej recital. Wszystko się zgadza: piękna, młoda. To skąd, w takim razie, wziął się benefis z okazji 55-lecia działalności artystycznej? - Oj, trochę lat to już mam. Bo ja jestem z lutego 1935 r. Wojenna sierota. Ciocia, którą się mną zaopiekowała, dokładnie nie znała mojej daty urodzenia. Miałam troszkę przypisanych lat, ale tak mało, że teraz to nie ma znaczenia. Przez te wszystkie zawirowania na Akademię Sztuk Pięknych poszłam bardzo wcześnie. Piszę o tym wszystkim w ostatniej książce "Cacko". W STS - Studenckim Teatrze Satyryków - zaczęłam występować przez przypadek, zastąpiłam koleżankę. Tę piosenkę "Przyjdą nieba łaskawsze", którą Braniu (Bronisław Kornaus z zespołu Partita, akompaniuje Krystynie Sienkiewicz - dop. red.) mi gra, jako nastolatka kiedyś śpiewałam. Chyba nie bez kozery to powiedzenie "Życie jest niezdrowe. �

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie starzeję się, bo nie mam czasu

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Poranny nr 114/14.06

Autor:

Jolanta Zielazna

Data:

01.03.2013